Góry
Wiosenna „wyrypa narciarska”
Autor: Wojciech Szatkowski
Ukoronowaniem sezonu była kiedyś, w latach 20 i 30-tych „wyrypa narciarska”. Nie wycieczka, ale właśnie wyrypa, czyli długa wyprawa na nartach, połączona z przejściem kilku przełęczy lub szczytów tatrzańskich. Zapraszam do obszernej relacji fotograficznej z naszej tegorocznej „wyrypy”.
Na wyrypy chodzili w legendowych czasach polskiego narciarstwa: Mariusz Zaruski (exemplum: przejście narciarskie do Szczyrbskiego Jeziora przez Zawory i Przełęcz Koprową, na Bystrą z Pysznej, czy przez Polski Grzebień i Dolinę Białej Wody na Łysą Polanę), Józef Oppenheim (przez Lodową Przełęcz, Żelazne Wrota, Polski Grzebień), Stanisław Zdyb, Leon Loria, Władysław Ziętkiewicz, zwany pieszczotliwie „Kociusiem” i inni. Wyrypa na nartach żyje własnym światem i własnym życiem, i wszystko może się wtedy zdarzyć... Możesz wylądować w zupełnie innym miejscu niż chciałeś i zamierzałeś pierwotnie, ba, nawet niekoniecznie po polskiej stronie granicy... a Słowacja nęci przecież południowymi stokami, firnem, słońcem, palaczinkami i segedyńskim gulaszem, ale nie cenami w euro:) Będziesz borykał się, jak pisał w swoim przewodniku z 1936 r. Oppenheim, całkowicie dobrowolnie i świadomie z wiatrem, kurniawami, wysoką kosówką, jakże umilającą życie narciarzom, lodem i firnem, mgłą i inną cholerą tatrzańską. I co najważniejsze będzie ci z tym dobrze. Takie wycieczki zostały niesłychanie zgrabnie opisane w legendarnej książce Stanisława Zielińskiego i Wandy Gentil-Tippenehauer „W stronę Pysznej”. Poszliśmy więc i my (nasza 11-tka) śladami dawnych wyryp. I wszystko się zgadzało. Nasza wyrypa trwała ok. 10 godzin. Wiosenna, słoneczna pogoda sprzyjała narciarzom, twarze brązowiały od opalenizny na heban, kosówki okazały się przyjemną atrakcją dla naszych kręgosłupów, kolan i ścięgien (jako poranna forma wykwintnej gimnastyki akrobatycznej), zjazdy były trzy i to piękne i długie, śnieg pozwalał na brawurę, a nastroje były doskonałe. Niektórzy nawet pociągnęli z góralska na Zawracie o „piciu wina, bo to dobra medicina” (mądrość ludowa nie zna granic). Po takiej wycieczce piwo smakuje wybornie w „Murowańcu” (ale nie tylko), nart się nie chce chować na stryszku (za nic w świecie), więc niedługo w tym sezonie wiosennym wyruszymy na kolejną „wyrypę” (albo dwie). Tym, co wmawiali wszystkim, że ta zima była „słaba” dziękujemy, bo nasze zdanie jest zupełnie inne. A zdjęcia chociaż tylko częściowo oddają nastrój „wyrypy”, to oglądnijcie je Państwo, serdecznie zapraszam, a może sami kiedyś spróbujecie, kto wie?
- Aniołek duży IIIAniołek wykonany z drewna, ręcznie malowany. Zapakowany w celofan z ozdobnym sznureczkiem. Wymiary: Szerokość 7 cm. Wysokość 13,5 cm. Ozdoba np. choinkowa. 16 zł
- Naszyjnik "Wielokrzyż"Naszyjnik "Wielokrzyż" Obwód 43 cm. Inspirowany starą biżuterią góralską - Koral o dwóch odcieniach czerwieni, Metal, Srebro. Biżuteria zaprojektowana i wykonana przez...100 zł
- Naszyjnik "Kropla miodu"Naszyjnik z nieregularnych koralików - Koral, oraz kilku koralików z bursztynu. Jako przekładki małe rureczki - Koral. Obwód 50 cm. 85 zł